copyright © https://sztukater.pl 2025
Nuda i bezsens. Anka marzy, by coś zmieniło się w jej życiu. Zdaje sobie sprawę, że życie to nie jest telenowela, w której co rusz scenarzyści wymyślają dla bohaterów nowe perypetie jednak chciałaby, aby wreszcie coś się działo w mieście, które uważa za okropne. Ciągle jest zmęczona i wypompowana. Przyjaciel Paweł pokazuje jej w telewizji coś zaskakującego. Na ekranie bowiem widnieje dziwaczny nowy program, wyglądający na jakąś nielegalną stację telewizyjną, nadającą właśnie reportaż z ich osiedla. Na żywo. Dzięki temu mogą oglądać co się dzieje w bloku obok. Ktoś się podłączył do wewnętrznej sieci i postanowił zrobić z tego show. Od teraz można podglądać co porabiają sąsiedzi. Sama prawda, w stu procentach i bez cenzury. Czy można sobie tak po prostu podglądać ludzi bez ich zgody?
Twórcy audycji serwują tyko i wyłącznie ponurą blokową rzeczywistość, bez zbędnych upiększeń. Z jednej strony jest to straszne, nie ma tam ani cienia udawania. Nie podoba jej się to wszystko. Nie lubi, gdy ktoś robi takie zoo, gdzie zamiast zwierząt w klatkach siedzą ludzie. Odnosi wrażenie, że to wcale nie jest kolejny program rozrywkowy, a raczej projekcja czyjejś chorej psyche i ta myśl staje się dla niej pewnikiem. Coś tu jest bardzo, ale to bardzo nie w porządku. Jak się okazuje ma rację. Praktycznie wszyscy mieszkańcy krakowskiego osiedla odkrywają, że ktoś filmuje ich bez ich zgody i wiedzy a sceny jakich stają się udziałem są przerażające. Gdzie ukryte są kamery i mikrofony i jakim prawem ktoś ich filmuje? Jaki cel ma program i dlaczego w tak druzgocący sposób wpływa na psychikę widzów?
„Prawy, lewy, złamany” to książka bardzo specyficzna i nietuzinkowa. Gusty są różne — ta książka jednym się spodoba a inni odłożą ją na bok. Przygnębiająca i przytłaczająca powieść, autor w sposób bardzo łagodny, niczym pająk, oplata nas w swoją historią i zanim zdążymy się zorientować siedzimy w klaustrofobicznym kokonie bez wyjścia. A jednak pomimo tej całej beznadziejności nie sposób oderwać się od książki. Nie jest to łatwa książka i dla osób, które nie pasjonują się literaturą i nie doceniają słowa samego w sobie, może przysporzyć nie małych problemów. Bo tu właśnie najważniejszą rolę odgrywa słowo, nie akcja, ale egzystencjalizm, który powoduje, że wydarzenia płyną swoim powolnym tempem. Ta książka porusza tak ważne kwestie człowieczeństwa w trudnych warunkach, wręcz skrajnych, że po jej skończeniu nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Nie mam się czego przyczepić jeśli chodzi o bohaterów. Przekonujący, żywi, do polubienia, lub i nie. Podobał mi się sposób, w jaki autor ich przedstawiał — subiektywny, ale jednak pozostawiał miejsce na własną ocenę czytelnika. Tak samo było z wydarzeniami. Akcja nie trzyma w napięciu, nie powala na kolana szybkością zdarzeń. Momentami nawet nudnawa, ale to nie jest książka akcji, w której chodzi o prędkość wydarzeń, tu chodzi o ich drugie dno, naukę jaką możemy z nich wyciągnąć i to jak rozumiemy tok myślenia autora. Ta książka to jeden wielki znak zapytania, który można interpretować na mnóstwo sposobów. Nie jestem specjalistką od rozkładania tego na czynniki pierwsze, jednak muszę przyznać, że Dawid Kain stworzył dzieło wyjątkowe i niepowtarzalne.
5/6
Patrycja111
Dawid Kain Prawy, lewy, złamany — http://www.wforma.eu/16,prawy-lewy-zlamany.html