copyright © http://lubimyczytac.pl 2018
Wartka, pełna ironii opowieść o relacjach syn i ojciec (nie: ojciec i syn, tu kolejność nieprzypadkowa). Opowieść o nieistniejących właściwie relacjach, bo panowie bliżej się nie znają. Może potomek-przypadek bardziej orientuje się w sytuacji, bo tatuś-maestro to osoba publiczna. Ale znanemu tatusiowi z synem nie po drodze od czterdziestu paru lat, czyli mniej więcej od epoki pieluch. Nic, tylko zamordować starego... Autor „Kościelca” posługuje się tak barwnym, obrazowym językiem, że aż chciałoby się pomóc bohaterowi i przynajmniej wygarnąć staruszkowi. Na szczęście odwetowe zapędy czytelnika łagodzą ironia i poczucie humoru wplecione w narrację.
A w tle: kobiety byłe i aktualne, dzieci cudze i własne, robota w klubie fitness, muzyka poważna w najlepszych wykonaniach. Samo życie, jednak wszelkie podobieństwo do autentycznych postaci i zdarzeń zupełnie przypadkowe. Jak najbardziej autentyczny jest tam – jeden z najstarszych w Polsce – drapacz chmur (i to nie w Warszawie; kto zna, ten wie, że to Katowice).
Niedźwiedź
Jacek Bielawa Kościelec – http://www.wforma.eu/koscielec.html