Na plaży albo na skwerze wieczorem gra się w bule. Bule to gra dla wnuków i dziadków, znana też i u nas. Do Hiszpanii przyszła moda na grę w bule w połowie lat 50. XX wieku, wraz z turystami francuskimi.
Marokańczycy świetnie się bawią puszczając oponę rowerową. Gra się zwykle parami i trzeba mieć znakomity refleks i kocią szybkość ażeby taką toczącą się w naszą stronę oponę, celnie pochwycić i natychmiast odesłać ją do naszego partnera.
Oczywiście nie reformowali Baskowie kultywują swój sport narodowy: pelotę, którą jest utrapieniem dla innych regionów. No bo komu się może podobać, gdy ktoś wali godzinami piłeczką o ścianę waszego domu. A w tej pelocie właśnie, o to walenie z całej mocy chodzi. I bieganie wzdłuż muru. Jest to rodzaj squasha tyle że w miejsce rakietki kiedyś używało się specjalnej wklęsłej rękawicy, będącej rodzajem bijaka nazywanej chistera. Teraz wystarczy rakietka. Generalnie chodziło o to aby jednym ruchem złapać piłeczkę i odrzucić ją z powrotem na mur. Jest to niesamowicie szybka, gracz w pelotę uwija się jak fryga i bardzo, bardzo hałaśliwa. W kraju Basków – Las Vascongadas w pelotę (baskijska pilota), namiętnie grają księża, i odbijanie piłeczki o kościelny mur nie jest tam niczym zdrożnym.
© Tadeusz Zubiński