Dwa miesiące… Coś około tego… Śmierć – coś około tego – życia.
Byłam przekonana, że dopiero był tutaj oddech. Sięgam do weterynaryjnej klatki. Łepek leci do tyłu, trójkątna szczęka wskazuje niebo. Miękkie ciało. Ogon się odgina, strużka moczu spływa po moim przedramieniu i kroplą zatrzymuje się w okolicach łokcia.
Szukam oczu i nie znajduję. Szukam oczu, bo są one zwierciadłem duszy, a ja chcę się upewnić czy dusza uleciała. Kotka nie ma oczu. Adoptowałam ja taką. Ślepą.
Sama jestem ślepa. Bez ducha.
Bez podniecenia. Teraz.
Sama nie wiem czy tęsknie czy wszystkiego już zabrakło.
© Izabela Szolc