Z jednej strony staram się zdrowo odżywiać, uprawiać jakiś sport, w ogóle w jakimś zakresie dbać o siebie, a z drugiej przy każdym spotkaniu w gronie mniejszym lub większym rozmowy i tak w końcu schodzą na to, że noga boli, że serce kołacze, że ciśnienie za wysokie i kręgosłup... no właśnie, ten mój kręgosłup...
Moja fizyczność czy tego chcę, czy nie zajmuje mnie jednak bardzo. Czy tego chcę czy nie? Oczywiście, że nie chcę. Nie chcę zajmować się własnym zdrowiem i własnym zdrowia brakiem. Nie po to wszak mnie stworzono.
Inne mam pragnienia i oczekiwania od... od bycia. Od bycia przez duże B. Czytać! Pisać! Zgłębiać! Uczesniczyć w swoim trwaniu nie ciałem, a duchem!
Może i czas przemija, a moje ciało wraz z nim, ale przecież nie ja. Gdzie ja to słyszałem? I ile razy?
KRĘGI*
Boli mnie. W środku.
Lata. W środku dnia.
Na Mickiewicza.
Noszę go. Od urodzenia.
Nieświadomie upodabniam się
do najwybitniejszego nosiciela.
Przyjdź kręgarzu.
Nastaw na odpowiednią godzinę,
bo nie wiadomo
która jest.
PS
Jutro rano nie zapomnieć:
– tabletka na ciśnienie
– tabletka na stawy
*(Szymon Szwarc, „Kręgi”, w: „Portret” nr 1 (26) 2008, s. 44)
© Tomasz Majzel