SCISŁOWSKI WŁODZIMIERZ (1931-1994). Sporo zrymowanych tekstów krótszych i dłuższych. Od pewnego czasu zgadzam się chętnie na lekturę wierszy dla dzieci, starzeję się i prawdopodobnie potrzebuję kontaktu z poezją, która nie kombinuje i niczego nie udaje:
Raz do lasu poszedł Tomek
i nazbierał tam poziomek.
Chciał do domu koszyk zanieść,
aby zrobić prezent mamie.
Lecz się zmartwił potem srodze,
bo poziomki zjadł po drodze!
Zdecydowałem się na „Tomka i poziomki”, choć wcześniej urzekła mnie „Jętka-jednodniówka”. A tak w ogóle będę podążał za czarodziejem Scisłowskim, nie ściemniam, kiedy powiadam, że każdy poeta jest dla mnie czarodziejem: „Rósł sobie pięciornik, / kwitł siódmaczek biało, / rósł dziewięćsił także / i stokrotka mała. / Ile to jest w sumie? / Chyba liczyć umiesz!”.
Włodzimierz Scisłowski: „Plecie wiatr wiklinie”. Ilustrowała Ewa Salamon. Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1974, s. 35
[7 III 2020]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki