KURYLEWICZ JUKA (zm. w 1949 roku). Obóz „nr 6 przy stacji kolejowej Lowszyna w obwodzie Mołotow (Perm) na Uralu”. Wśród łagierniczek spotkamy m.in. Henrykę Grossek ze Lwowa, Lucynę Krupę z Borysławia i Janinę Wysoczańską z Sambora (I 1946-IV 1949).
W obozie pojawia się pogłoska: „Polacy będą zwolnieni i wyjadą do kraju. (...) Ale z wyjazdu do kraju nic nie wyszło”. I ciąg dalszy wspomnień: „pani Juka Kurylewicz, pracownica »Wieku Nowego« ze Lwowa, tak przeżyła te wiadomości, że po ataku serca znalazła się na tamtym świecie”.
Porządkuję bibliotekę, w której zgromadziłem wiele pięknych i mądrych książek, a których dotychczas nie zdołałem przeczytać. Jedną z nich jest broszurka W.M. Drzewienieckiego „Współdziałanie kawalerii z piechotą” (Buffalo-New York 1977), nie umiem powiedzieć, co mnie urzekło w Drzewienieckim. A może zatrzymał mnie i skusił wstęp do broszurki: „Jako były oficer piechoty z przedwojennego IV batalionu 84 pułku strzelców poleskich byłem dumny z tego, że los pozwolił mi rozpocząć wojnę wrześniową w składzie Wołyńskiej brygady kawalerii i że brałem udział w bitwie pod Mokrą w dniu 1 września 1939 r.”.
Wołyńska brygada kawalerii, IV batalion 84 pułku strzelców poleskich. Najprawdopodobniej, poza nazwiskiem Drzewienieckiego, uległem poezji, chyba poezji, która zawiera się w owych przywołaniach. Bo poezja potrafi wychynąć znikąd. Dzięki Drzewienieckim i Dyckim, dzięki współdziałaniu.
[2 VII 2025]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki