GOLUBIEWSCY. Panią Niedźwiecką zabrano z siedmiorgiem dzieci, panią Grzebińską wywieziono z sześciorgiem dzieci, Marię Nalepińską deportowano z siedmiorgiem dzieci, państwo Przybyłowie (Przybyło) zostali wywiezieni z ośmiorgiem dzieci, Konstanty i Teodora Nowiccy zostali wywiezieni spod Łucka z sześciorgiem dzieci... W niektórych przypadkach nie znamy imion sybiraków (Grzebińska z Siemiatycz).
Wiele zawdzięczam relacji Tadeusza Niedźwieckiego, to sybirak, który potrafi na dobre zatrzymać przy sobie: „pod koniec lutego wyruszyłem, wraz z Heniem Golubiewskim, jako legalnym poborowym, do Pawłodaru. (...) Przeszliśmy już chyba połowę trasy, gdy nagle stała się rzecz nieoczekiwana. Przed nami pokazała się sylwetka idącego w naszym kierunku człowieka z tobołem na ramieniu, wyglądał na bardzo zmęczonego. Zbliżył się do nas na odległość około 4 metrów, nagle Henio wysunął się do przodu i z okrzykiem »tato« rzucił się w ramiona swego ojca. Pan Golubiewski też go poznał, ale z wrażenia nie mógł wymówić ani słowa. Przypatrywałem się tej scenie i nie zazdrościłem. Cieszyłem się raczej z ich szczęścia i myślałem — oto żyje jeszcze jeden świadek niedoli łagierników archangielskich. Zesłany był, tak jak mój ojciec (...). Myślałem, że może byli razem lub może coś o moim ojcu słyszał, ale, niestety, nic nie wiedział, był w innym łagrze” (II 1942).
Zwróćmy uwagę na określenie Tadeusza Niedźwieckiego („łagiernik archangielski”), przyda się zwłaszcza w poezji. Wkrótce zasiadam do wierszy, choć intrygują mnie notatki Marii Janiny Zajączkowskiej-Kośmińskiej (1893-1968), jej mąż Kazimierz Kośmiński (1895-1987) opuścił ZSRR z armią gen. Andersa („zwolniono go jesienią 1941 r. w wyniku tzw. amnestii”); syn państwa Kośmińskich powędrował do łagru w 1945 roku, znalazł się „w obozie pracy w Uchcie w republice Komi ASRR”. O Czesławie Kośmińskim zechcę napisać osobno, mamy jego naprawdę znakomitą relację.
[23 I 2025]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki