GĄSIOROWSKI KRZYSZTOF (1935-2012). Poeta, który intryguje. Ale nie wiem, dlaczego jest przemilczany. Intrygują chociażby „Dzieci i piosenki”:
Najpierw idą dzieci
i śpiewają nieduże piosenki,
później idą piosenki
i śpiewają dzieci.
A jeszcze później
dzieci umierają. Odchodzą
do innego świata dorosłych
i piosenki śpiewają się same.
Dorośli także idą
i też śpiewają piosenki,
ale ich piosenki nie powracają
i nikt dorosłych nie śpiewa.
Zaglądam do nowych wierszy pod tytułem „To, co nazywamy”. Gąsiorowski zgromadził je na końcu książki, możemy więc rozgościć się pośród dwudziestu sześciu tekstów (m.in. „Czytaj powoli jak gdyby każda cząstka wiersza była ostatnia”, „A deszcz niech pada nawet na cmentarze”, „Pierwszy świat mniejszy od świata beze mnie”), nieco wprawdzie przydługich, ale wciąż angażujących i absorbujących: „Nikt, nikt nie chce nas / w jednym kawałku”.
Egzemplarz „Wyprawy ratunkowej” wziąłem z antykwariatu. Z następującą adnotacją: „L. Witek 1981 kwiecień”. Dobrze wiedzieć, że ktoś tę książkę czytał. A przynajmniej wertował.
Krzysztof Gąsiorowski: „Wyprawa ratunkowa. Wiersze wybrane”. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980, s. 367
[VII 2015]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki