nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Krzysztof Lisowski Wiersze dzisiejsze i dawne

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

NOTES [PRAKTYKI] — sobota, 12 lipca 2025

2025-09-02 11:47

Wracam pociągiem z Kolonii do Berlina. W sieci niemieckich księgarni „Ludwig”, w kieszonkowej oprawie Fischera (klasycznym taszenbuchu) udało mi się otrzymać Manna, jednak coś lepszego niż „Wybrańca” i „Śmierć w Wenecji”, bo coś, co nazywa się „W obronie demokracji”, tj. „Zum Verteidigung der Demokratie”, najważniejsze pisma polityczne Manna. Spróbuję chociaż nadgryźć szkice powojenne — o Roosevelcie albo Goethem i demokracji. Wydaje mi się to najbliższe moim hermeneutycznym intuicjom, przez te soczewki będzie najłatwiej mi, jak wierzę, prześwietlić istotę rzeczy. Ale inne książki sieci „Ludwig” również mnie zastanowiły i — parafrazując Hölderlina, mógłbym nawet powiedzieć: chcesz poznać stosunek narodu do literatury swojej, a także do literatury świata, idź... do jego księgarń sieciowych (idź do jego... „Ludwigów”). Po pierwsze, widzę na półkach najnowszą rzecz Abdulrazaka Gurnaha, powieść „Theft” z 2025 roku, noblistę w Polsce prawie nieobecnego — niewystarczające, jak się okazuje, „przestronne, niebiańskie pokoje” Polaków na pisarzy — takich, jak Gurnah, a na pewno niewystarczająco przestronne na powieści takie, jak „Theft”, niestety, bo książka prezentuje się monumentalnie...

Po drugie, niemiecka biografia Hugo, jakie to ciekawe, jaka ogromna, znów jakieś sześćset stron: „Victor Hugo. Jahrhundertmensch” Walburgi Hülk: więc jak Niemka uchwyci Francuza z dystansu stu osiemdziesięciu lat, na szczęście, przy pozostaniu w granicach — jednego kontynentu? Po trzecie, znowu jakieś sześćset-siedemset stron — książki „Hoffnung” Jonas Grethlein, „od Homera do Klimawandela”, czytam, rzeczywiście, to interesujący — uważam — kierunek współczesnej humanistyki i wielka monografia nadziei jako centralnej kategorii myślenia i wyobrażania, Marii Cieśli-Korytowskiej zależało — notabene — na forsowaniu podobnej humanistyki w Polsce, pamiętam jej książkę o wdzięku, powabie i radości, na dobrą sprawę sprzed niewielu lat, szkoda, że jej się nie udało, ale na półce w Niemczech znajduję coś podobnego: „Die Erfindung der Eleganz” Kersten Knipp, do tego w perspektywie mojego przeświadczenia, że mogę być medium, a właściwie skrzyżowaniem medium oraz mędrca — bo właściwie jestem poeta medium czy poeta doctus? — Erharda Shüttpelza, „Medium, medium. Elemente einer Anthropologie“. Po czwarte, książka o Joe Bidenie, jednak z ujmującym tytułem „more antiqua — Hybris. Verfall, vertuschung und Joe Bidens Verhängnisvolle Entscheidung” (Jake Tapper i Alex Thompson) — tym dla mnie są w takiej chwili Niemcy — może przy pomocy kategorii hybris zaczęlibyśmy pisać również — polskie biografie polityczne, biografie prezydentów?

Grób Alberta Wielkiego nastraja mnie do bliskiej mi myśli, że mógł być medium. Kolonia w ogóle wydaje mi się dobrym miejscem na takie konfrontacje: czy nie jest to — kolebka chrześcijaństwa? Zróbmy z niej, aby więcej zrozumieć — kolebkę mediumizmu. Powiedzmy również, że Edyta Stein ma w sobie całe fundamenty medium, to czyni ją w podobnym wypadku dobrym fenomenologiem, filozofem światła, chrześcijanką, dla mnie właśnie tak jest: mediumizm stoi lub przynajmniej może stać u dowolnych, wydaje mi się, podstaw filozofii albo religii. Relikwiarz Trzech Króli w katedrze jest dla mnie — w takiej sytuacji — relikwiarzem Trzech Mediów — to hermeneutyka, może wysługująca się jakimiś innymi językami niżeli tradycyjne, ale wciąż hermeneutyka. Dzięki Jankowi, który mnie do tego zachęca, wchodzę na wieżę w czepcu katedry i spoglądając w dół czepca na wąskich schodkach, myślę o nietzscheańskim zaglądaniu w otchłań — myślę w tym wypadku, że strzelistość zaczyna się już od dna, i niekiedy dno jest czymś zdecydowanie najbardziej strzelistym, proszę mi to wybaczyć, proszę Państwa — jeszcze inaczej, wydatniej — otóż, satanizm jest największym serafinizmem, okultyzm natomiast największym mistycyzmem, nasze pierwotne oceny jasności i ciemności wynikają bardzo często w podobnej sytuacji z mistycznie pojętego błędu w sztuce. To ważne: dostrzeżenie otchłani katedry, należałoby powiedzieć — tak uważam — jej jądra ciemności — kiedy wszyscy poprzestają na oglądaniu jądra ołtarza, jądra jasności. Zobaczyłem więc, coś, co nie zawaham się nazwać: Kurtzem katedry w Kolonii, szybko jednakże uznając, że nie widziałem nigdzie indziej niczego podobnego, tj. żadne świeckie wspinaczki podobnego rodzaju nie dawały mi podobnego wrażenia — a widziałem kilka szczytów kultury, widziałem Eiffel... Ale tu podział jest dość prosty: fronton to sprawa Marlowa, nawy to także sprawa Marlowa. Wieża? To rzecz sensu stricto Kurtzowska. To zrozumiałe, że większość ludzi, która jednakże — zna Kolonię, zna katedrę od strony Marlowa. Czuję się zaszczycony tym, że poznałem stronę Kurtza dla tak świętego miejsca... W pewnym momencie w rozmowie na Breslauer Platz nazywam Pawła Stępnia bogiem... A my cię zawsze nazywaliśmy aniołem, odpowiada mi Janek. Cóż, miły sercu: serafinizm, serafinizm towarzyski w cieniu katedry, serafinizm wydaje mi się jakąś głęboką częścią najogólniej pojętego klimatu kolońskiego. To miasto aniołów: czyni z ludzi bardzo ładnych, prawdę powiedziawszy, aniołów... A aniołowie, szczerze mówiąc, również piszą, lub mogą pisać, satyrę na humanistykę, to nic nie odbiera z ich anielskości, mogę na przykład powiedzieć jeszcze na koniec to, co czeka na powiedzenie już od pewnego czasu: „Strzeżcie się humanistyki — nic tak, jak ona nie potrafi — jedną ręką zasypywać głowy popiołem, drugą — asekurować się przed ewentualną kompromitacją. Humanistyka cyfrowa również”.

© Karol Samsel