Zenon Fajfer Pieśń słowronka
Zenon Fajfer Pieśń słowronka
Andrzej Ballo Bodajże
Wenanty Bamburowicz Masy powietrza
Maciej Bieszczad Miejsce spotkania
Kazimierz Brakoniecki Oumuamua. Atlas wierszy światologicznych
Roman Ciepliński Schyłek
Zbigniew Chojnowski Tarcze z pajęczyny
Zbigniew Chojnowski Tyle razy nie wiem
Wojciech Czaplewski Dzieje poezji polskiej
Marek Czuku Nudne wiersze
Tomasz Dalasiński Przystanek kosmos i 29 innych pieśni o rzeczach i ludziach
Michał Filipowski Licytacja kamienia
Anna Frajlich Powroty [wiersze zebrane. tom 2]
Anna Frajlich Przeszczep [wiersze zebrane. tom 1]
Paweł Gorszewski Uczulenia
Jarosław Jakubowski Dzień, w którym umarł Belmondo
Bogusław Kierc Był sobie
Andrzej Kopacki Gra w hołybkę
Zbigniew Kosiorowski Metanoia
Franciszek Lime Formy odbioru. Poetyckie przekazy z Bezrzecza i Szczecina
Piotr Michałowski Światy równoległe
Dariusz Muszer Baśnie norweskie. tom 2
Ewa Elżbieta Nowakowska Gwiazda drapieżnik
Halszka Olsińska Przebyt
Uta Przyboś Jakoby
Agnieszka Rautman-Szczepańska Wypożyczalnia słów
Karol Samsel Autodafe 5
Karol Samsel Fitzclarence
Julia Anastazja Sienkiewicz Wilowska Planetoida, pechowy graf i wielka filozofia. Opowieści z przedwojennego Tuczna i okolic
Bartosz Suwiński Dutki
Inka Timoszyk Nieskończoność podróży
Sławomir Wernikowski Partita
Alex Wieseltier Krzywe zwierciadło
Kenneth White Ciało absolutu
City 5. Antologia polskich opowiadań grozy
eleWator. antologia 2012-2021. proza
Henryk Bereza. Krystyna Sakowicz. Korespondencja
Byłem we śnie na Zatorzu w Olsztynie, w moim dawnym domu, który stał na skraju łąk i lasów (gdy w dzisiejszej rzeczywistości otoczony jest paskudą różnych biznesów i fabryczek). No i bardzo się ucieszyłem, że niegdysiejsze piękno nadal trwa (w tym moim śnie). „Ale to może być tylko sen”, pomyślałem, nie budząc się. „Trzeba sprawdzić”, postanowiłem. I obudziłem się, wskutek czego nadal jednak byłem na skraju pięknych łąk i lasów. Już chciałem upaść na kolana, aby podziękować bogom za cud przywrócenia dawnej chwały, gdy uznałem, że na wszelki wypadek wykonam jeszcze jedną próbę ocknięcia. Wykonałem ją, budząc się tym razem do rzeczywistej jawy i do smutnej prawdy o brzydkim Zatorzu dzisiejszym.
...Wyemigrowałem z Warmii w roku 1967. Przyjechałem do Warszawy aby studiować architekturę, ukończyłem ją, po czym zacząłem uprawiać literaturę. Cóż, wszelka ewolucja błąka się po omacku, jak twierdzą neodarwiniści, nie znając z góry swoich celów. Po olsztyńskim pograniczu natury i kultury, jakim było dla mnie podleśne Zatorze, poszukałem sobie w stolicy na ile się da podobnego miejsca: przez wiele lat mieszkałem na skraju Grochowa, w pobliżu lesistego Parku Skaryszewskiego. A obecnie żyję w podwarszawskim Józefowie, miasteczku w całości otoczonym parkiem: Mazowieckim Parkiem Krajobrazowym… Wzór „pogranicza” wiąże się u mnie również z tym, co i jak piszę. W literaturze podniecały mnie od zawsze krawędzie, różne rzeczy przełamane, mieszaniny i sylwy, błędniki, labirynty: takie jak te tutaj „Błędy i owędy”. (A wszystko zaczęło się być może od olsztyńskiego Zatorza?)