nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Bazgroły, 21.09.2017

2017-09-21 16:06

Ulegam czarowi dziecięcej mowy. Nie dlatego, że mnie rozczula. Jest indykatorem ścisłości, niezbędności i – tak, no tak – prawdziwości mówienia. To, że słyszę kolorowo oznajmienie: jubię jojetowy, albo ciajowałem (to znaczy: czarowałem) nie tyle skłania mnie ku tkliwości, ile wzmaga czujność wobec własnego mówienia, kiedy rozmawiam z dzieckiem. Słyszę, jak podchwytuje te różne: prawda? No, co to? Popatrz! No tak... Sporo zbędników i niezbędników żywej mowy – i, jak one nasycają się miąższem uczuć.
Słuchałem niedawno irlandzkiego poety, czytającego wiersz, w którym mignął mi obraz Prospera z dziecięcym Arielem na jego kolanach. Świadomość tego, że Ariel jest (także) dzieckiem nie ekscytuje mnie tak mocno, jak fakt, że dziecięcość jest okresem ścisłego i precyzyjnego widzenia i odczuwania koincydencji mówienia i bycia; czasem, kiedy świat się mówi i mówienie się ucieleśnia w bycie i w byciu. Czasem, kiedy bywamy blisko stwórczego stań się. I się staje. Na zawołanie. Kiedy mowa jest rzeczywistością. Jak pieszczota w akcie miłosnym – uzmysławia rzeczywiste. Dopiero wtedy. Ciajujemy, jubiąc jojetowy.

© Bogusław Kierc