copyright © https://niedobreliterki.wordpress.com 2023
Trudno pisze się recenzje tak dobrych powieści jak „Hydra”. Jeśli bowiem chce się zachować wiarygodność, wypadałoby napisać zarówno o plusach, jak i minusach omawianej pozycji. Tymczasem szukanie wad w najnowszej książce Jarosława Księżyka przypomina szukanie przysłowiowej igły w stogu siana.
Mówi się, że kto w korpo pracuje, ten w cyrku się nie śmieje. Naprawianie błędów błędami, powszechny, zinstytucjonalizowany mobbing to chleb powszedni wyrobników różnego rodzaju firm, czy – jak w przypadku omawianej pozycji – Hydry, jak pieszczotliwie nazywają ją pracownicy.
SeniorDevGeek, główny bohater powieści, jest przeciętnym programistą, którego od innych różni co najwyżej broda. Tak, proszę państwa, pomimo obowiązujących w Hydrze procedur niemalże na wszystko, pewne – rzecz jasna niewielkie – odstępstwa od ogólnie przyjętego dress code są tolerowane.
Broda jako przejaw indywidualizmu? Cóż, od czegoś trzeba zacząć.
Wyzwalaczem, który pchnął SenioraDevGeeka w ramiona indywidualizmu i anarchii, była krótka, bo raptem półgodzinna wycieczka na zewnątrz siedziby korporacji. Rzecz niecodzienna, wszak niewolnicy, przepraszam!, pracownicy wspomnianej machiny spędzają w jej trzewiach dwadzieścia cztery godziny na dobę; pracując, odpoczywając, jedząc, śpiąc i – sporadycznie – uprawiając seks.
O tym, jak bardzo Hydra zawłaszcza swoich pracowników, niech świadczy fakt, że ich imiona zamiast nazwisk zyskują skrócone nazwy działu, w którym pracują, i pełnionej funkcji. Krótko mówiąc – stajesz się tym, kim Hydra chce, żebyś był.
Gdzieś już o tym czytaliśmy? Owszem. „Nowy wspaniały świat” czy „1984” – te tytuły nasuwają się automatycznie, co w przypadku większości autorów byłoby bolesnym strzałem w stopę.
Jarosław Księżyk wychodzi jednak z tej batalii obronną ręką, konstruując przekonujący i wewnętrznie spójny świat, przy okazji niejako mimochodem trafnie diagnozując bolączki współczesności.
Jeśli już koniecznie miałbym się do czegoś przyczepić... Myślę, że na piątkę z minusem zasługuje zakończenie obecnego w „Hydrze” wątku romantycznego. Wydaje mi się, że mógłby zostać odrobinę pogłębiony. Ale to kwestia, co do której z pewnością nie kruszyłbym kopii, niewpływająca na ogólną bardzo wysoką ocenę powieści.
Pozwolę sobie skończyć tę recenzję wezwaniem: Korposzczury na barykady!
Zgadza się, z korpo też można walczyć. Przy czym, jeśli skusicie się na lekturę „Hydry”, myślę, że przedstawiona w niej wizja korporacyjnego buntu was ubawi. Choć prawdopodobnie będzie to śmiech przez łzy.
Kazimierz Kyrcz Jr
Jarosław Księżyk Hydra – http://www.wforma.eu/hydra.html