copyright © https://sztukater.pl 2025
Mój kontakt z antologią „City 4” rozpoczęłam od zauważenia jej wyjątkowej konstrukcji — nieduża, kompaktowa forma, z densyfikowaną treścią upakowaną w około 268 stronach, oprawiona w estetyczny broszurowy format z grafikami Jarosława Eysymonta, które subtelnie wprowadzają w klimat każdego opowiadania, tworząc spójną, choć wielobarwną oprawę wizualną. Już sam projekt edytorski zapowiada, że jest to antologia przemyślana nie tylko pod względem treści, ale i odbioru — miasto jako leitmotiv, a twórcza różnorodność jako estetyczne i tematyczne centrum całego tomu.
Pod względem redakcyjnym tom przygotowali Marek Grzywacz, Kazimierz Kyrcz Jr. i Paweł Nowakowski, a Ksenia Olkusz opatrzyła całość posłowiem. Ta redakcja zdaje się doskonale wyważać gatunkowe granice: choć tytuł sugeruje horror, „City 4” to bardziej „fantastyczny tygiel konwencji” — antologia, w której horror splata się z elementami specyficznie ponowoczesnymi, metropolitalnymi i konceptualnymi, wychodząc czasem poza klasyczny gatunek.
Wśród opowiadań odnajdzie się cała plejada autorów, od Kazimierza Kyrcza jr. („Czarne Myśli”, „Czarne Czyny”), przez Jarosława Turowskiego („Co się nie zgadza”), Marka Grzywacza („Zaburzenia atmosferyczne”), Tadeusza Oszubskiego („Ptakot”), Marka Zychlę („Taksydermia”) i wielu innych — w sumie ponad dwudziestu nazwisk, z których każde wnosi do antologii swoją stylistykę, tematykę i ton. To bogactwo autorów sprawia, że antologia tętni różnorodnością, pozostając jednak spójną dzięki przewodniej idei miasta jako przestrzeni grozy, tajemnicy, destrukcji i transformacji.
Moje wrażenia są ambiwalentne, ale przede wszystkim fascynujące. W jednym momencie zagłębiałam się w klaustrofobiczne opowieści, w których miasto zdaje się żyć własnym, obcym rytmem, w innym — w bardziej ekspansywne, surrealistyczne obrazy, które uwodzą formą i nastrojem. Teksty bywają gęste, czasem zbyt hermetyczne, ale to hermetyczność często staje się ich siłą — każda narracja to osobny mikrokosmos, często nieoczywisty i prowokujący do refleksji.
Ksenia Olkusz trafnie zauważa w posłowiu, że twórcze rozwiązania w tej odsłonie cyklu „City” wychodzą poza dotychczasowe ramy — wyobraźnia autorów buzuje bez ograniczeń, a metropolia staje się areną, na której rozgrywają się najrozmaitsze formy grozy i fantastyki. I to właśnie ten artystyczny ferment najbardziej mnie poruszył — świadomość, że opowieści nie muszą być całkowicie zakorzenione w przeszłości czy klasycznym horrorze, lecz mogą sięgać po formy hybrydowe, metaforyczne, ironiczne, dekadenckie bądź groteskowe. W „City 4” groza wyraża się nie tylko przez strach jako emocję, ale także przez dezintegrację miejskiej struktury, poplątanie tożsamości, fragmentaryczność narracji, literackie eksperymenty językowe.
Zauważyłam jednak, że dla czytelniczek, które oczekują tradycyjnego horroru — przerażenia, napięcia, straumatyzowanego strachu — antologia może być wyzwaniem. Niektóre teksty są bardziej elitarne, inne fragmentaryczne. To literatura bardziej intelektualna niż visceralna. Ale dla mnie w tym tkwi jej wartość — w możliwości zobaczenia grozy jako zjawiska postmodernistycznego, w której strach miesza się z absurdem, surrealizmem, czasem nawet z czarnym humorem, a miasto jawi się jako żywa, pożerająca konstrukcja.
„City 4” nie stara się być kompilacją jednego rodzaju niepokoju — miasto w tych opowiadaniach może być duszne, abstrakcyjne albo niemal sentymentalnie zniekształcone; bohaterki i bohaterowie wpisani są w tę przestrzeń tak, że stają się jej elementem, a ich emocje i lęki odbijają się echem w architekturze, ulicach, przejściach podziemnych i szklanych wieżowcach. To kreacje, które zostają w pamięci nie przez szok, ale przez atmosferę, zbitą strukturę tekstu i subwersyjny ton.
Choć antologia nie doczekała się szerokiego rozgłosu, ocena na portalu Lubimyczytać plasuje ją na około 6,9/10 — co świadczy o umiarkowanym, acz żywym zainteresowaniu czytelników. Dla mnie jednak to umiarkowanie jest zaletą: „City 4” jest książką dla tych, którzy szukają literatury grozy myślącej swoim językiem, niepodlegającej schematom i gotowej eksplorować miejskie przestrzenie z nieco dystansowym uśmiechem i głębszym wglądem.
Podsumowując, „City 4. Antologia Polskich Opowiadań Grozy” to efektowny, artystycznie wymagający zbiór, który oferuje mnogość form, stylistyk i tonów, splecionych wspólnym mianownikiem — grozą miejskich struktur i doświadczeń. To antologia dla czytelniczek, które cenią literacką śmiałość, refleksyjność i klimatyczność ponad klasyczny horror. Przekracza granice gatunkowe, by pokazać, że miasto — z jego pulsującym życiem, anonimowością, architektoniczną skalą — może być równie przerażające jak dom nawiedzony. Mnie poruszyła i został we mnie jej niemy oddech wielkomiejski i artystyczna odwaga.
5/6
Sylfana
City 4. Antologia polskich opowiadań grozy — http://www.wforma.eu/city-4-antologia-polskich-opowiadan-grozy.html