nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Wyrafinowane miasto

2022-07-01 15:37

21.05.22 Kraków
Jadę do stolicy Małopolski, by na zaproszenie krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich czytać w ramach Żywej Czytelni SPP fragmenty swoich dzienników „Wędrowniczek”. Gdy wysiadam na dworcu Kraków Główny, wita mnie gorące słoneczko, zdejmuję więc bluzę i pozostaję w samym tiszercie. Jak ja kocham to miasto i jak tu dawno nie byłem! Idę Plantami w kierunku Starego Miasta i dochodzę do Rynku Głównego. Mijam po drodze tłum ludzi oraz wszystkie te magiczne Kościoły Mariackie, Sukiennice, kafejki czy księgarenki. Na chwilę zatrzymuję się przy estradzie z napisem „Święto Rzemiosła”, z której dochodzą żywe, wesołe piosenki, śpiewane przez zespół folklorystyczny. Ponieważ do rozpoczęcia spotkania mam jeszcze sporo czasu, snuję się trochę po zatłoczonych uliczkach i siadam na ławeczce przy Wawelu, skąd przyglądam się przechodzącym turystom. W siedzibie SPP przy Kanoniczej podejmuje mnie Adam Kwaśny, który uruchamia łącza na laptopie, i zaczyna się transmisja online. Czytam około czterdziestu minut i tyle ma wystarczyć, bo słuchaczy nie można zamęczać.
A wieczorem po Kazimierzu oprowadza mnie niezastąpiona Bożenka Boba-Dyga. To dawne miasto, a obecnie dzielnica było przez wieki miejscem współistnienia i przenikania się kultury żydowskiej i chrześcijańskiej. Bożenka pokazuje mi oficynę kamienicy przy Berka Joselewicza 5, gdzie swój warsztat stolarski miał bard żydowskiego Kazimierza, Mordechaj Gebirtig. Z otwartego okienka sutereny, z którego unosi się pieśń poety, biorę kartkę z wierszem „Miałem kiedyś dom”. Czytam tam: „Aż przyszedł wróg i zburzył ten mój świat. / I zdeptał butem życia mego sens. / Nienawiść w sercu miał, a w oczach czarną śmierć. / Nie wiedział dom mój, jak ma bronić się”. 4 czerwca 1942 roku Mordechaj Gebirtig został, wraz z żoną i dwiema córkami, rozstrzelany przez Niemców podczas akcji wysiedleńczej z getta.
Obecnie Kazimierz to dzielnica knajpek, gdzie imprezują głównie artyści. Szukamy wolnego miejsca, o co wcale nie jest łatwo, bo ludzi tu mnóstwo. Znajdujemy w końcu niezajęty stolik. Zamawiam harirę, czyli pikantną marokańską zupę z jagnięciną, polskimi grillowanymi paprykami, przyprawami korzennymi i ciecierzycą, a do tego piwo rzemieślnicze, nie pamiętam już jakiej marki. Paluszki lizać! A po kolacji idziemy nad Wisłę, gdzie na kładce ojca Bernatka podziwiamy ekspresyjne rzeźby balansujące (wbrew prawom fizyki) Jerzego Kędziory. Wyrafinowany Krakowie – do następnego!

© Marek Czuku