nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Poezja nad morzem

2021-05-27 15:59

3.05.21 Łódź / Sopot
Piotr Wiktor Lorkowski zaprosił mnie do swojego podcastu o poezji „Nadmorze”. To ciekawa forma promocji, gdzie znany krytyk, tłumacz i poeta z Sopotu prezentuje od kilku lat poetów oraz ich wiersze (ostatnio gościli u niego Dorota Koman i Łukasz Jarosz).
Rozmawiamy zatem o czasach mojego debiutu, czyli latach osiemdziesiątych, o „niebieskim” numerze „Literatury na Świecie” (1986) i modzie na szkołę nowojorską. Potem skupiamy się na akcentach autotematycznych w wierszach oraz na poezji „z Bożej łaski”, która zwyczajnie spływa z góry. Przywołuję więc przykłady Gałczyńskiego i Tuwima z ich łatwością pisania, przeciwstawiając im „rzemieślnika słowa” – Przybosia. Piotr pyta mnie o to, jak godzę pisanie wierszy zaangażowanych w rzeczywistość (zwłaszcza o popularny i prowokacyjnie ironiczny utwór „Róbta, co chceta”, którego – muszę przyznać – niezbyt lubię) z bardzo intymnymi lirykami z ostatnich tomów: „Igły i szpilki” oraz „Stany zjednoczone”.
Cały czas podkreślam, że nie jestem zwolennikiem ścisłych norm kodyfikujących poetyckie pisanie, bo literatura jest sportem indywidualnym i każdy z nas pisze na własny rachunek, zadziwiając się stale tym, co przynosi kolejny dzień. Na prośbę Piotra czytam też kilka wierszy, które urozmaicają pięćdziesiąty piąty odcinek „Nadmorza”.

© Marek Czuku