Cały świat trąbi o terroryzmie islamskim. A czemu tak mało mówimy o terroryzmie motoryzacji? W skali globu liczbę ofiar wypadków drogowych ocenia się rocznie na ponad milion trzysta tysięcy. Jest to 65 razy więcej niż liczba ofiar fanatycznych zamachowców religijnych (nie przekraczająca 20 tysięcy). Ktoś powie, że motoryzacja nie jest żadnym terroryzmem, bo zabici na szosach to tylko efekt uboczny masowej mechanizacji transportu. Cóż, ja uważam inaczej. Dostrzegam wśród fanów automobilizmu ten sam rodzaj fanatyzmu, co wśród fanów różnych bogów. Fan automobilowy potrafi pędzić środkiem miasta z szybkością 200 kilometrów na godzinę. Pędzi tak z przyczyn ideowych, terroryzując współuczestników ruchu i przechodniów na chodnikach. Nie twierdzę, że wszyscy poszkodowani w wypadkach drogowych giną z winy terrorystów za kółkiem, ale wielu tak. I jest ich jak obliczam znacznie więcej, niż tamtych, co padają ofiarą terrorystów islamskich.