A gdyby zapełnić szafy ludźmi. Na wiosnę i pozostałe pory roku. Stroje młodzieńcze, uliczne, śmiertelne w banalnie ciemnych barwach. Lekkomyślne na bla, bla, bla. Spacerujemy wzdłuż Shannon. Zaczepiają nas do trzeciego pokolenia. W oknach sąsiadki rozpływają się nad miękkością skóry, blaskiem włosów. Omijamy produkty z Chin wypełnione smutkiem, z pamięcią dziecięcych dłoni na szwach. A ty śmiejesz się, żeby utrzymać fason. Hipsterzy upychają niemodne ciała w reklamówki i porzucają przy śmietnikach. Na ulicy tłum różni się metkami, przepisami prania, składem, temperaturą, z jaką strach traci kolor. Krążenie nie ma w sobie nic przyjemnego oprócz życia.
© Małgorzata Południak