CZARNECKA JADWIGA (1923-2010). To prawda, że dostałem w kość na lubelskiej polonistyce. Otóż na lubelskiej polonistyce żyło się niemal wyłącznie albo Kasprem Miaskowskim, albo Kasprem Twardowskim. Albo Szymonowicem, albo Klonowicem. Albo Józefem Bartłomiejem Zimorowicem, albo Szymonem Zimorowicem, w każdym razie trzeba było dobrze orientować się w spuściźnie naszych Ozimków.
Wiele zawdzięczam moim lubelskim profesorom, przede wszystkim nauczyli mnie kochać nasze piśmiennictwo (niech będzie górnolotnie), nauczyli mnie również nie zapominać o dniu wczorajszym. Na przykład o sybirakach. Odnotujmy zatem Jadwigę Czarnecką („Zesłaniec Sybiru, kapitan WP, / długoletni pracownik Polskiego Radia”), choć nie ukrywam, że powinniśmy zrobić coś więcej dla owych Adamczyków, Minarczuków i Śmiechowskich. Polecam szczególnie relację Wiesława Adamczyka.
[2 I 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki