BLUMENFELD ZYGMUNT (1913-1975). Nie wiem, kim była dobra pani Kawałkówna. W dziennikach Zygmunta Blumenfelda, kuzyna Henryka Markiewicza, znajduję przypis, po który sięgnijmy: „Adolf Markiewicz zmarł w szpitalu w Andiżanie latem 1942 roku; Herman (Henryk) przeżył, uratowany od śmierci z wycieńczenia głodowego przez Helenę Kawałkównę”.
Poniewierki nie przeżył Adolf (Abraham) Markiewicz (1894-1942), ojciec Henryka, ale i Juliusz Blumenfeld (1882-1942), ojciec naszego diarysty. Ufam, że warszawski cukiernik Chilel Lichtenstein („mówiący najfatalniejszą polszczyzną”) miał więcej szczęścia. On i jego najbliżsi.
Zygmunt Blumenfeld: „Dzienniki zesłańca i żołnierza”. Opracowanie Henryk Markiewicz, posłowie Andrzej Romanowski. Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2013, s. 284
[15 II 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki