Nie mam ochoty narzucać Ci swoich poglądów i wcale Cię nie potępiam. Nie jestem Panem Bogiem ani jakimś domorosłym moralistą. Wiem, że Ci trudno, masz swoje problemy i kłopoty, z trudem wiążesz koniec z końcem i żyjesz od pierwszego do pierwszego.
Nie oceniam Cię i nie myślę o Tobie źle. To mój temperament daje mi w kość, opętał mnie w mojej ciemności i jasności zarazem. Nie mówię więc, że nasze drogi się rozchodzą.
Chciałbym powiedzieć coś pozytywnego. Na przyszłość. Przychodzą mi do głowy jakieś stare majaki (dzieciństwo, szkoła?); coś, o czym już dawno zapomniałem. Wiesz, pragnę zadedykować Ci te nieco częstochowskie rytmy:
depresja ma twarz złodzieja
który kradnie twoje serce
boisz się swojego cienia
i nie chce ci się nic więcej
ten złodziej ukradł też słońce
by nie rozjaśniało duszy
by zbyt nie było gorące
bo złodziej się wtedy puszy
bo złodziej wtedy triumfuje
gdy brak drugiego człowieka
a duch twój szybko dołuje
bo depresja na to czeka
„Bądź zdrów! Tobą się kończy ta pieśń. A tak żegnają się nie wrogi”. Wszystko przecież już było, głowa do góry, mam Cię w... (no chyba jednak w „pękniętym sercu”).
© Marek Czuku