nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Krzysztof Lisowski Wiersze dzisiejsze i dawne

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PONIEWCZASIE. Makarewicz Roman 2

2018-11-18 16:10

MAKAREWICZ ROMAN (1905-1998). Urzekł mnie lwowski wiersz („U Atlasa, na Rynku”), w którym Makarewicz powiada, że można „rzygnąć (...) fontanną”. Po oczywiście wyczerpującym pijaństwie:

Upić się, upić żal swój, upić swoje smutki!
Na marmurowy stolik skłonić głowę biedną.
Hej! wypić, wypić zaraz całą flaszkę wódki!
I jedną mieć świadomość: że wszystko jest jedno.

Rozkołysać się, rozwiać, roztańczyć, rozpalić,
w rozmachu runąć i nie pragnieć powstać!
I rozkrzyczane oczy w twojej utkwić dali!
A potem już tak zostać. Zostać.

Zapomnieć wszystkie „chciałbym” i zapomnieć „trzeba”.
I skronie (jak w twe dłonie) wtulić w mgłę poranną.
I zaciśniętą pięścią strącić ogrom nieba!
I rzygnąć w przestrzeń gniewem, klątwą i fontanną!

Makarewicz w paru innych lwowskich utworach jest strasznie przewidywalny. W każdym razie ów bezokolicznik rzygnąć (zgoła rzadki w naszej poezji) nie pojawia się później, zresztą “rozkrzyczane oczy” również.

Roman Makarewicz: „Wiosna i zima. Wiersze lwowskie”. Okładkę projektował Serge Muchanow, rysunki w tekście Ireny Makarewicz. Oficyna Poetów i Malarzy, Londyn 1972, s. 47

[14 XI 2011]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki