IŁŁAKOWICZÓWNA KAZIMIERA (1888-1983). Z wszystkich wierszy Iłłakowiczówny (w wyborze Pawła Hertza) urzekł mnie „Straszydlaczek”:
Taki jesteś znajomy, znajomy,
masz chodaczki, chodaczki ze słomy,
słoma kłuje, gdy się ciebie całuje,
ale to nic, bo się tego nie czuje.
Prześpiewałeś ze świerszczami do świtu,
spadłeś teraz ze środka sufitu,
potargany, połamany, szurpaty,
w sukieneczce w jagody i kwiaty.
Śpij we włosach, niech nikt cię nie trąca,
zaśnij prędko, nim przyjdzie służąca
z dzbankiem, z miotłą, z światłem, z mokrym drzewem,
z głośnym stukiem i radosnym śpiewem.
Obok „Straszydlaczka” znajdziemy utwór pod tytułem „Licho”, lecz to już nie jest to („Nie trzeba mię wyganiać, nie trzeba mię odpychać! / Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać”). Innymi słowy, „Straszydlaczek” może być jeden. I właśnie szurpaty.
Kazimiera Iłłakowiczówna: „Wiersze 1912-1959”. Wybrał Paweł Hertz. Wydanie trzecie. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1980, s. 252
[II 2015]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki