nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Krzysztof Lisowski Wiersze dzisiejsze i dawne

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PONIEWCZASIE. Dyamentowscy

2017-07-02 15:30

DYAMENTOWSCY. Biedna Maniusia! Trudniła się krawiectwem, przeróbkami krawieckimi. Zobaczmy, jak ją zapewne niechcący podsumowała Duninówna: „Maniusia Dyamentowska była niepokaźna, blada i do dziś pamiętam nieprzyjemny odór jej ust”.
O Dyamentowskich otrzymujemy nieco więcej wiadomości, ale odtąd smoczy oddech Maniusi pozostaje na pierwszym miejscu: „Ten pan Piotr Dyamentowski i jego blada córka, Maniusia, jacyś – zdaje się – dalecy powinowaci mojej mamy – przychodzą teraz do mnie raz po raz. Nie interesowałam się nimi. Właściwie – nie wiedziałam nawet dobrze kim są, co robią, jak żyją.
Po prostu – wyminęłam ich. Coś – kiedyś – słyszałam o jakimś związku pana Piotra z drukarstwem, w każdym razie z jakimiś zajęciami o drukarskim typie. Przeleciało mi koło uszu”.
Zauważmy, co nam wyznała Duninówna („wyminęłam ich”). Nie garnęliśmy się do zubożałych powinowatych, ale „do dziś pamiętam”, że Maria Dyamentowska „była niepokaźna”.

Helena Duninówna: „Na wieczór swego życia przyjdź z własną lampą”. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1971, s. 261

[22 IV 2017]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki