To nie jest odmienny świat, to świat znany, codzienny, zwrócony do nas nieznaną stroną, lekko zmieniam to zdanie, podłoże znanego zawsze jest nieznane, znane wyrasta z nieznanego tak samo jak dzień wychyla się z nocy, żadnej tajemnicy w tym nie ma, do tej myśli nie wchodzi się przez tajemnicę.
Na dworze pochmurno, mokro, wietrznie. Idą trzy pochylone postacie, zimna wilgoć w drzewach, krzewach, rzeczach zewnętrznych, a we wnętrzach jak w „Zapisie socjologicznym” Zofii Rydet, na szafeczce pod zegarem widzę ustawione bibeloty, zdjęcie Piłsudskiego na podstawce, wazon sztucznych kwiatów, najbardziej znaną podobiznę Mickiewicza, pięć fotografii rodzinnych, świecę w lichtarzyku, pod wszystkim leżą koronkowe serwetki wydziergane.
Przez tę obiektywną rzeczywistość przebiega niewidzialna szczelina jak linia wskazana różdżką: tędy.
© Marta Zelwan