9 lutego 2017, 3
Powrót na poddasze w ciszy i bezludnie. Nawet psa nie widać. Tylko koty się szwendają. Grube, mruczące do siebie, ocierające się, marcujące lutowo. A my chleb, wino, sery. Plus Burbon którego lubię zapach i kolor. Miód bardzo płynny. Do późnego wieczora telewizja. Śmieszne minuty przed telewizorem, którego oddziaływanie drażni. Reklamy niczego wirują przed nami. Potem coś bredzi o fotografii że umiera, że żyje, że gnije. Ja dziś natrzaskałem 17 zdjęć zupełnie na serio i z rozmysłem kadrując. Mam w głowie teorie i praktyki Sontag, ostrzeżenia Tomaszewskiego i historię pewnego zdjęcia trumiennego Adama M. prześladującego mnie okrutnie przez ostatnie 7 lat. Kiedyś Adama M. zdjęcie wygrzebałem z internetu, obrobiłem i za pomocą interfejsu na super papierze odbiłem. Przez dwa lata patrzył na mnie trumienny Adam M. ze smętną rogatywką czy inną szlafmycą. I mnie zmęczył. Teraz siedzi w biurku i się kurzy.
W nocy cisza i poszczekiwanie psa na ziemi małej na wyciągnięcie ręki. W nocy były igraszki z diabłem.
© Maciej Wróblewski