Fiumicino w strugach deszczu. Zimno. Wokół bieganina, szarpanina słowna. Si prega, si prega kolego, grazie. Poszukiwanie przystanku, z którego odjeżdżają autobusy na Piazza Cavour. Persona zakapturzona oświadczyła, że udziela informacji o odjeździe autobusów. Area Vaticano? Si prega, presto, bo deszcz pada i rzymian rozmiękcza. Piazza Cavour i Papieski Dom Polski przy via Pietro Cavanelli. Naprzeciwko mnie wychodzi Przem, kolega cicerone, mój druh dzielny. Samochody przeciskają się między ścianami z piaskowca, potykają się o skrzywiony dawnościami bruk. Szybki jak śmierć skuterzysta wpadł między ludzi i został tam, na Via della Maddalena. Z Przem dwa słowa i zmykamy w strugach zimnego deszczu na ciepłą kolację: oczywiście mezzo litro vino rosso, pizza w trattoria Montecarlo. Przem się zachwala w Rzymie, przepraszająco za deszcz. A bo to jego wina, że siąpi z chmur?
Sobota, 23 listopada 2013 (1)
© Maciej Wróblewski