nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Krzysztof Lisowski Wiersze dzisiejsze i dawne

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Dziennik oslański, 8 sierpnia rano

2015-09-04 11:11

Samochód. Nuda płaska i szybka autostrada. Chwytanie pamięcią snu. Krótki oddech miasta. Żółcienie pól mglistych. Dzień coraz krótszy, choć nie zachodzi na noc. Płaskimi przestrzeniami do Gdańska, na lotnisko. Wilgoć i mgła. Justyna drzemie i brzęczy jabłkowym urządzeniem. Chłód prawie przedjesienny. Mżawka. Zostawiamy samochód na 8 dni. Viola spokojnie i ten spokój na nas spływa. Lotniszczanka kawa. Coś słodkiego Justyna bierze. Gadamy i patrzymy, rozglądamy się wokół.

Lotnisko nie jest miejscem niczyim. Tworzy się wspólnota przeżyciowa. Obawa przed lotem, oczekiwanie, niepokój, strach, znudzenie i tak mógłbym długo, żeby pokazać kościec wspólnoty. Lotnisko to kościół z latającymi ołtarzami.
 
Po odprawie nerwowe oczekiwanie. Pół godziny opóźnienia. Kolejne pół. Viola i Justyna spokojne. Podejrzenie drobnej awarii. Ptak w samolot dziobnął. Stąd niemal godzina opóźnienia. Wchodzimy pierwsi na pokład: grzeczne pozdrowienia i ukłony. Młoda dziewczęca załoga. Przyjemnie siadamy, zapinamy, czytamy, patrzymy, słuchamy. Justyna, Viola, ja. Przesiadamy się, byle dalej od pachnącego pana. Pan w sweterku, zapięty po same poty sprzed trzech dni.

Start. Viola spokój, uśmiech. Justyna zadowolona. Ja chyba wolę lądem. Zdecydowanie wolę lądem. Mam złe myśli, rozstając się z ziemią.

Malutkie tłumy. Chmury z płaczącym dzieckiem.

Siadamy. Dziękujemy. Do widzenia, do widzenia.

© Maciej Wróblewski