Doprowadzenie powłoki do zatarcia jej granic. Szukam odpowiednich słów na to. Nieraz się bałem długich włosów, były na granicy zmaterializowanych myśli, odczuć. Myśli były do zanurzenia się w nich, nie do wypowiedzenia. Kilka dni temu śnił się wóz z koniem na brukowanej uliczce przed domem. Z okna pokazywałem nierozpoznanym kobietom. Wychylaliśmy się z okna. Koń wysunął się z uprzęży, wszedł na wóz i tarzał się na platformie wozu. Miał bardzo długą grzywę. Nadszedł woźnica z bardzo długimi włosami. Zdjął płaszcz, położył się twarzą do bruku i rozkrzyżował ręce. Przelewał się po nim potok błota i czystej wody. Na przemian i jednocześnie. Stałem na początku uliczki z jakimś uczonym facetem i sikałem bezwiednie pod ubraniem, obsikałem mu buty. Spojrzeliśmy w dół, na chodnik pod nami i nie było żadnego zdziwienia.
© Grzegorz Strumyk