Pod koniec tygodnia Bla Bla przysyła oferty podróży, w jakie chciałem kiedyś się udać, udawałem się, nie udało się wybrać, najwierniej trzymającym się mnie kierunkiem jest Pułtusk, Zegrze, Maków Mazowiecki, niezbadane miejsca, niepoznani ludzie, miejsca możliwej przesiadki do kogoś, kogo znam tylko z głosu w telefonie, rysunków na osi czasu , jednej wydanej książki, paru tekstów w Internecie. Gdybym wybrał się w podróż w jego kierunku przez Pułtusk, stąd już chyba bardzo blisko do jego pokoju, albo spotkalibyśmy się w Pułtusku na ławeczce, zapalili papierosa, po którym zrobiłoby mi się niedobrze, bo od czasu wiekopomnej terapii wszystkie przyjemne rzeczy wprowadzane do organizmu zwalają mnie od razu do poziomu zemdlonego, przytomnego ciała, ale zapewne pierwsza, żywa rozmowa oczy w oczy, pobudziłaby mnie do trwania na posterunku. Spytał bym, czy pies zagryzł następną kurę, kurczę, pojechałbym do niego, zobaczył podwórko, domek, pokój, stół, teczkę z rysunkami, ubranie na krześle, niebo nad Pułtuskiem, wiedziałbym więcej od wszystkich stacji telewizyjnych i portali społecznościowych.
Jak można mieć poglądy bez oglądu?
Nie jestem tumanem, biorącym informacje za ogląd.
© Grzegorz Strumyk