
Najpierw usunięto zalegające próżnię szczątki i wysprzątano przyszłą orbitę przyszłej Ziemi z najdrobniejszych śmieci – za pomocą gigantycznego odkruszacza międzyplanetarnego, specjalnie w tym celu skonstruowanego. Kiedy po stu dwudziestu ośmiu stelarnych latach wyłączono odkruszacz, dotknięty tragedią układ słoneczny był gotowy na przyjęcie planety zastępczej. Zaraz też z rozpalonego do białości żelaza uformowano dwa odpowiedniej wielkości stożki i połączono je podstawami, stwarzając tym samym bąka, któremu wszczepiono najróżniejsze dane, a potem go nakręcono i puszczono w ruch. Widok wirującego bąka zapierał dech w piersiach, i to nie tylko multiwersjańskich dzieci. Z najdalszych stron, z najodleglejszych ciał niebieskich przybywali ciekawscy, aby popatrzeć, jak powstaje nowa Ziemia. Kiedy planeta schłodziła się na dobre, obrzucono ją dalszymi chemicznymi pierwiastkami oraz czterema elementami: ogniem, wodą, ziemią i powietrzem. Na ostatek, gdy ukończono już prace nad człowiekiem, dano mu to, czego najbardziej potrzebował, aby móc rozwijać się zgodnie z potrzebami swojego gatunku: chciwość i miłość. I tak właśnie powstała Druga Ziemia. Mniej więcej tak: szybko i z punktu widzenia multiwersjanina – po cichu.
Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora