Po tych ostatnich bazgrołach słyszy mi się to stare „jak cię widzą, tak cię piszą”. A to się także sprawdza odwrotnie: „jak cię piszą, tak cię widzą”. Doświadczam obu tych wariantów i nie wiem, jak ich klisze, nałożone na siebie, ukazują – przybliżony do rzeczywistego – mój osobowościowy wizerunek. I już nie chodzi o mnie, ale o nas wszystkich, będących w rozmaitych relacjach ze sobą. Gramy sobie siebie? Dla siebie i dla siebie wzajem? A co jest poza grą? Pokonywana rozpacz?
Zdarza się, że to pokonywanie – często fotogeniczne – odbierane jest jako euforyczna radość. Nagiego w pokrzywach.
© Bogusław Kierc