– Deszcz meteorytów spada na ziemię, a Ty się emocjonujesz jakimś tam sosem od makaroniarzy!
– Nie jakimś tam sosem, tylko z Modeny, właśnie dlatego, że straszą nas meteorytami chcę próbować, smakować i delektować się.
– eM, ale do arki kremu nie zabierzesz?
– Ciebie też!
W miękkim fotelu.
Kulminacja aluzji, z których jestem zrobiona, kompilacja ukłuć. Poszarpane kontury dojrzałej skóry. Zapach łąki, w pamięci wzajemność słów. Obrazy w kształcie orzechów, kamienne ogrodzenia: owce wyskubują trawę, a ptaki drażnią koty sąsiadów. Zrobiona z porannych jęków, blokuję okna. Jakby produkcja płatków owsianych odbijała się w powietrzu. W tamtym dniu z angielskich słówek, z metaloplastyki i drewna bukowego wyrósł Paddy. Zamiast wody gazowanej, proporcjonalnie dzielił whiskey. Ogień – nad nim nie panuję.
© Małgorzata Południak