RÓŻEWICZ TADEUSZ (1921-2014). Zafrapował mnie dziś Różewicz. Dwa wersy z jego „Korekty”: „kiepski poeta który umarł / jest kiepskim martwym poetą”. Przytaczam „Korektę” w całości, bo nie wolno wyręczać się fragmentem. Zwłaszcza w przypadku wybitnego twórcy:
Śmierć nie poprawi
w zwrotce ani jednej linijki
to nie korektorka
to nie życzliwa pani
redaktorka
zła metafora jest nieśmiertelna
kiepski poeta który umarł
jest kiepskim martwym poetą
nudziarz po śmierci nudzi
głupiec zza grobu
jeszcze głupstwa gada
Nie lubię dzielić poetów na kiepskich i niekiepskich. Powiem więcej: nie ma w naszym piśmiennictwie poetów zdecydowanie kiepskich, zdecydowanie mniejszych i najmniejszych. Nawet z autora „Melodii Duszy” można coś wycisnąć. Chociażby tęsknicę i smętnicę.
Niedawno zresztą wypatrzyłem tęsknicę u Ignacego Krasickiego. I u Iłłakowiczówny. Nie była to zatem polszczyzna zarezerwowana wyłącznie dla trzeciorzędnych mistrzów.
Tadeusz Różewicz: „Na powierzchni poematu i w środku. Nowy wybór wierszy”. Wydanie II. Czytelnik, Warszawa 1989, s. 196
[11 VIII 2015]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki