PIOTROWSKA MIECZYSŁAWA (1909-1998). Przepraszam za gadulstwo. Za pleciugowatość. Z powodu gadulstwa umknął mi wiersz Mieczysławy Piotrowskiej („Do Kamila Baczyńskiego”), który już dawno powinien był pojawić się w moich dyrdymałkach:
Nie znałam ciebie, cudowny poeto,
chociaż jedną goryczą struł nas ten wrzesień,
klucz junkersów nam jedną wykrakiwał jesień
najeżoną ścierniskiem niemieckich bagnetów –
rękami smutku nas otoczył wieczór,
i trwał, i nie dał się odpędzić niczym,
niebo dymne, a gdzieś nad Drohobyczem
biły w serce refleksem i ognie, i miecze...
W końcu po to mamy dyrdymałki, ażeby od czasu do czasu wyeksponować jakiś utwór, na przykład utwór Piotrowskiej, której wybór wierszy zawdzięczamy Teresie Kulikowicz-Dutkiewicz ze Lwowa. W posłowiu Dutkiewicz znajdziemy fragmenty listów Mieczysławy Piotrowskiej z Zaleszczyk koło Tarnopola, listów tak bardzo ciekawych, że chętnie ujrzałbym tę dwustronną korespondencję w druku. Najgorsza bowiem jest fragmentaryczność, a później pleciugowatość. Za pleciugowatość raz jeszcze przepraszam.
Mieczysława Piotrowska: „Supełki tęsknoty”. Wiersze zebrała Teresa Dutkiewicz. Biblioteka Narodowa, Warszawa 1999, s. 88
[19 VII 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki