To przyzwyczajenie, żeby robić świat z internetu, bo wszystko to takie ważne, żeby żony nie wychodziły za mężów, policja mówi w takich wypadkach tylko tyle: niech pani zetrze tę krew, taki tu bałagan; albo dalej, że cukier krzepi, a panują rekordowe ceny cukru, po siedem złotych za kilogram, cukru nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem. Albo jak zgasły światła na całej Ziemi i jak mi się od razu spodobały te zdjęcia w czarnej głębi. Albo można zrobić świat na bazie bezpiecznego namiotu Baracka Obamy, tzn. mobilnej strefy rozkładanej i usiąść pośrodku Brazylii, aby oglądać stare dokumenty. To jest internet, w nim świat. Ja tak już nie chcę, życie prawdziwe na Ziemi gdzieś jest, ale nie wiadomo. Opowieść o kosmitach, osobną i osobistą, miałam około czwartej godziny snu, podobno wszystkich, którzy poproszą, zabierają.
marzec 2011
© Marta Zelwan