Edward Balcerzan Domysły
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Tomasz Majzel Części
Karol Samsel Autodafe 7
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Edward Balcerzan Domysły
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Tomasz Majzel Części
Karol Samsel Autodafe 7
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Andrzej Ballo Niczyje
Maciej Bieszczad Pasaże
Maciej Bieszczad Ultradźwięki
Zbigniew Chojnowski Co to to
Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach
Kazimierz Fajfer Całokształt
Zenon Fajfer Pieśń słowronka
Piotr Fluks Nie z tego światła
Anna Frajlich Szymborska. Poeta poetów
Adrian Gleń Jest
Jarek Holden Gojtowski Urywki
Jarosław Jakubowski Baza
Jarosław Jakubowski Koń
Waldemar Jocher dzieńdzień
Jolanta Jonaszko Nietutejsi
Bogusław Kierc Dla tego
Andrzej Kopacki Życie codzienne podczas wojny opodal
Jarosław Księżyk Hydra
Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito w podróży
Franciszek Lime Garderoba cieni
Artur Daniel Liskowacki Do żywego
Grażyna Obrąpalska Zanim pogubią się litery
Elżbieta Olak W deszczu
Gustaw Rajmus >>Dwie Historie<< i inne historie
Juan Manuel Roca Obywatel nocy
Karol Samsel Autodafe 6
Kenneth White Przymierze z Ziemią
Andrzej Wojciechowski Budzą mnie w nocy słowa do zapisania
Wojciech Zamysłowski Birdy peak experience
City 6. Antologia polskich opowiadań grozy
W owych czasach, kiedy Pan chadzał jeszcze po ziemi, przybył pewnego dnia do kobiety, która wyrabiała kiełbasę, jako że właśnie był czas uboju.
Pan był z psem.
– Moja dobra kobieto – rzekł Pan – dałabyś mojemu psu jakiś kąsek? Cały dzień nic nie miał w pysku i jest strasznie głodny.
Dobrze, kobieta była gotowa odciąć kawałek kiełbasy dla psa. Gdy jednak to uczyniła, kawałek wydał jej się zbyt pokaźny; nie, tak dużo przecież nie mogła dać! Tak więc podzieliła go na pół. Jednakże teraz każdy z obu kawałków był większy niż ten, który odcięła na początku. Kobiecie wydało się to nader osobliwe. Ponownie podzieliła oba kawałki na pół. Lecz im więcej dzieliła, tym większe stawały się kąski. Uznała, że byłoby wielką szkodą dać tak dużo psu. W końcu rzekła prosto z mostu:
– Nie, nie mam nic dla twojego psa, jako że grzechem byłoby, dać psu tak dużo kiełbasy.
I tak Pan i pies musieli odejść, nic nie wskórawszy.
– W przyszłości sam będziesz musiał szukać dla siebie pożywienia – rzekł Pan do psa. – Widzisz przecież, jak ludzie ci dobrze życzą. A teraz biegnij, gdzie cię oczy poniosą!
I tak pies stał się wilkiem – wilkiem ciała, wilkiem duszy. I od tego wilka pochodzą wszystkie inne wilki, które czynią tak niepewnymi lasy i pastwiska.
– A kiedy ludzie będą krzyczeli i ci złorzeczyli – powiedział jeszcze Pan – po prostu odpłacaj im warczeniem i wyciem.
I tak to już pozostało do naszych czasów. Im więcej urągasz wilkom, tym bardziej one wyją.
Bajka pochodzi z niepublikowanego zbioru:
Bajki, klechdy, podania i anegdoty z Norwegii