Wyparowujące ze słów ich dawne i pradawne znaczenia – znikając, powodują więdnięcie, a w końcu znikanie tych słów z powszechnego użycia. Zadumałem się nad łapserdakiem i nicponiem. Słyszałem te słowa, kierowane – jako epitety – do moich szkolnych kolegów; dzieci, którym trudno było je przypisać. Łapserdak miał odcień „łotrzykowski” (ale nie było w nim nic z późniejszych konotacji łachmaniarskich, czy – erotycznych: łapacza serdaków). Nicpoń był bliżej swojego znaczenia: nic po nim). Na takim wyparowywaniu czy ulatnianiu się sensów i znaczeń oparta jest w „Kordianie” opowieść Grzegorza o Janku, co psom szył buty. Dzięki dosłownemu rozumieniu przez Króla pytającego o umiejętności Janka, jego odpowiedzi: „psom szyć buty”, „piękne dziecię” robi oszałamiającą karierę. A z nim – matka, „mianowana frejliną” i pleban „pożałowany w biskupy”.
© Bogusław Kierc