Naiwny
Ach, jeszcze tyle pospać przed zmartwychpowstaniem,
bo przecież nie wiadomo, co się potem stanie
tak, jak się upominam po tym, który minął
śnie (no jeszcze nie wiecznym), o choćby godzinę
albo nawet pięć minut, żeby się odwlekła
ta, jakoś przewidziana w złych przeczuciach, wściekła
godzina tak zwanego losu, czy dalszego
ciągu udręczających ekscesów, kolego
z przetrąconym kolanem, z wypadającymi
dyskami kręgosłupa, z pytaniami, czy mi
wystarczy sił, by podnieść się z „łoża boleści”
i czy moje cierpienie naprawdę się zmieści
w cierpieniu Zbawiciela, który mnie w tym czasie
na Łące swojej jako Dobry Pasterz pasie,
a ja wiem, że owieczką jestem w wilczej skórze,
którą, Naiwny, swoim ukochaniem urzekł.
© Bogusław Kierc