Ć
Ćmy, motyle, wróble, wędrujące dusze. Czterdzieści i cztery wiersze. Księga.
D
Dodoni – grecki, bodajże, sok pomarańczowy w puszce, marzenie człowieka peerelu. Gdy w 1974 po raz pierwszy usłyszałem u kumpla z Warszawy „Dark Side of the Moon”, którą to płytę przywiózł mu ze Stanów ojciec, zaczęła się w moim życiu nowa era. Teraz to wszystko jest na YT. Oprócz, oczywiście, soku. O, bogowie!
Dziennik – nie mylić z nocnikiem.
E
Eliksir młodości – patrz: młodość.
Europa – stan ducha, ale nie stany zjednoczone.
Ę
„Ę” – tomik Krzyśka Kleszcza, której to książki nie miałem jeszcze okazji przeczytać. Mam za to „Przecieki z góry”. Tam spostrzegawczy i czuły poeta najwyraźniej bawi się i cieszy odkrywaniem metamorfoz, jakim podlega różnorodna i migotliwa rzeczywistość, za którymi podąża giętki i eklektyczny język. Zresztą w Łodzi i okolicach jest urodzaj na świetnych poetów – mamy teraz kłopot bogactwa i za to nas wszędzie chwalą. Ha!
© Marek Czuku