KOMOROWSKA HELENA VIOLETTA (1929-2012). Biadam nad zapomnieniem. Nad studnią zapomnienia. Nad przepastną i otchłanną studnią zapomnienia, przed którą nie sposób się ustrzec. Dziś zaniedbujemy poezję Komorowskiej, jutro natomiast zaniedbamy neobarokową twórczość ETD. I tak to się kręci.
Po raz kolejny wracam do wierszy Komorowskiej. Uporałem się właśnie z publikacją Zdzisława Niewoli (zmarł 13 stycznia 2010 roku), mogę więc w dyrdymałkach wyeksponować „Ostatni dzwon” Komorowskiej: „A kiedy to w końcu ten punkt ostateczny / przybliży się do mnie albo ja do niego / na odległość zimnej nagle zlękłej dłoni, / to proszę cię, serce, byś mnie chciało chronić / od strachu owego nieujarzmionego, / co zmusi mnie poznać sens walki odwiecznej. // Proszę ciebie, serce, byś nie dało słyszeć / huczącego głosu dzwonu ostatniego, / co mi się nade mną tobą rozkołysze / i każe mi wstąpić w ciemność skonu mego (...)”.
Powinienem również wyeksponować „Cenny czas Pana Boga” („Nigdy nie umiałam się modlić / z doktorskich recept wpisanych do ksiąg”), ale lękam się zbyt długiej, a nawet przydługiej dyrdymałki. To moje nieszczęście. Potrafię zabrnąć w każde gadulstwo.
Helena Komorowska: „Trzeba ciszej myśleć”. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976, s. 45
[12 XII 2022]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki