30 października 1986
Byliśmy pospiesznymi i wciąż spieszącymi się przewodnikami po Systemie Świata dla niezaangażowanych. Wymagało to od nas ogromnej samodyscypliny, nie wolno było nigdzie w pośpiechu zaprószyć ognia, zostawić odkręconego kranu, zapomnieć o czymś, np. o Oświęcimiu. Początkowo pracowaliśmy dorywczo, ale potem okazało się, że wciąż pojawiają się chętni do oglądania Systemu Świata. Trzeba było obchodzić się z nimi uważnie. Nie mogli patrzeć na wszystko ani wszystkiego rozumieć. Franciszek tłumaczył, a ja usuwałam przeszkody i dbałam o to, czy woda się nie leje, czy gaz się nie ulatnia. Nasz dawny sąsiad zapraszał nas na ostatni seans do kina, ale było już za późno.
© Marta Zelwan