Ten kluczyk, który zgubiłam, był od śmietnika jawy, śmietniki nazywane są teraz altanami, stoją altany obmurowane, zakratowane bramami w ozdobne ornamenty, zamknięte na kłódki, więc zgubiłam kluczyk.
Przejrzałam stos starych ksiąg, które ktoś położył pod bramą śmietnika i zabrałam ze sobą trzecią część trylogii księżycowej Żuławskiego „Stara Ziemia”.
Wracają z kosmosu. Nikt nie krzyczy: nasi przylecieli. Na pustyni wita ich tylko posąg psa o ludzkiej głowie, los spadających z Księżyca jest niepewny, uznanie obecności obcych istot na Ziemi wymagałoby całkowitego przeorganizowania świadomości, a ludzie w tamtych czasach odkryli właśnie formułę życia niewątpliwą, ujęli ją w znaki algebraiczne, wypisali na czarnej tablicy i stoją przed nią bezradni, tak jak moglibyśmy stanąć choćby dziś.
© Marta Zelwan