nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MAŁOMIASTECZKOWE ZRYWY, O winie (już było), o bieganiu (teraz) i poezji (później)

2014-12-21 18:28

Mówi się, że tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Czasem jest jednak tak, że na ile sprawdzimy się sami.

Chciałbym napisać: „biegam”. Ale mogłoby to obrazić biegaczy. Może więc: „truchtam”. Ale to truchtanie nauczyło mnie – co wiemy z poprzedniego wpisu – cierpliwości i wytrwałości… Mój pierwszy bieg – ambitny nad wyraz – odbyłem na przystadionowej bieżni. Nie przebiegłem nawet jednej prostej… Potem było troszkę lepiej. Potem znacznie lepiej. Teraz jest w miarę dobrze.

Przekroczyłem w sobie granice, które wydawały mi się nie do przekroczenia – lekcje wuefu skutecznie zabiły we mnie (jak i w większości z nas) miłość do biegania.

Ale miałem o cierpliwości i wytrwałości (by w końcu dotrzeć do poezji)…

Ano – biegam. Truchtam. Godziny całe, zdany tylko na swoje nogi i myśli.

A co z cierpliwością i wytrwałością? Mój przyjaciel – Tomek Majzel (poeta wspomniany w pierwszym wpisie) biega również. Ale on raczej z tych, co to których ja nigdy nie dogonię. Nie zapomnę nigdy za to jego słów: „A ja sobie nie wyobrażam, by tak truchtać kilka godzin, jak ty.” I to jest właśnie ta cierpliwość, której nauczyło mnie bieganie – mozolne przebieranie nogami, bez celu (?), bez sensu (?).

Ale kiedy staję w życiu przed czymś, co – wydaje mi się, że – mnie przerasta – przypominam sobie ten pierwszy bieg, te pierwsze 100 metrów, których nie byłem w stanie pokonać. I przypominam sobie te pierwsze 20 km, podczas których wybuchły we mnie endorfiny. I myśl, że jednak potrafię.

A jak się to ma wszystko do poezji?... W kolejnym poście.

© Zbigniew Wojciechowicz