nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Picie w Szczawnicy

2021-08-05 13:25

12.07.21 Łódź – Szczawnica
Przyjeżdżam wraz z Dorotą do „perły polskich wód” po męczącej siedmiogodzinnej drodze, choć według GPSa podróż powinna trwać dwie godziny krócej. Przyczyną opóźnienia były częste roboty drogowe na trasie oraz deszczowa nawałnica w okolicach Krakowa. Ale daliśmy radę i po zakwaterowaniu się koło Skotnickiego potoczku, u podnóża góry Bryjarki odbywamy mały rekonesans po mieście.
Turystów wszędzie zatrzęsienie, wszyscy chcą sobie odbić covidowy post. Mijamy Park Dolny i w okolicy Parku Górnego, przy placu głównego propagatora polskich uzdrowisk Józefa Dietla pijemy w Pijalni Zdrojowej wodę ze źródła Józef, o silnym posmaku mineralnym. Nic dziwnego, bo suma składników wynosi dla niej jedenaście tysięcy miligramów na litr, a woda ma status leczniczej już przy mineralizacji jedenaście razy mniejszej. Postanawiamy codziennie pić z innego źródła, pozostały nam więc jeszcze Józefina, Stefan, Jan i Helena. W drodze powrotnej chcemy przejść się wzdłuż potoku Grajcarek, ale plany krzyżuje nam kolejna ulewa. Dzień kończymy zatem mokrzy od stóp do głów, ale mimo wszystko niepokonani.

© Marek Czuku