Kiedy pytasz mnie, czy jeszcze piszę wiersze, zacinam się myślami. Rozklejam i trudno mi jest się skupić na częściach mowy, kiedy mieszam odcienie niebieskie z czerwonymi. Wcieram sadzę w drobne ściegi, linie, zadrapania. Pokrywam woskami jakieś wyrzucane z siebie obrazy. Mówisz, że półcienie powstają po półkolach. Odkładam szklanki z winem symetrycznie względem stóp. Jeszcze coś tam powstaje w głowie, daleko od powierzchni, zalążek, drobny element z odległej perspektywy, międzyludzki gest nerwowo poruszany środkowym palcem. Z tych różnych rzeczy, spraw, nic nie wynika, nic. Gdybym chciała wyrażać się z nadzieją, krótko objaśniać doświadczenia, porównywać słowa Kanta z atmosferą ostatnich dni, zostałabym nowofalową wieszczką wyrywającą prywatność z akcji #metoo. Normalność. Mam wątpliwości, kiedy rozmawiamy o etyce, o młodych ludziach bez zasad, kwiecie polskiej poezji.
© Małgorzata Południak