Dzisiaj zamiast „how are you?” słyszę tylko „happy new year!” Pięknie! Niech tak się stanie. Niech kwitnie ten rok, wybucha, przekwita i znowu się nudzi, mdli aż spłynie późną jesienią. Oby tylko nie doskwierała nam susza.
Zaczyna się animacja. A cóż mnie tu może zaskoczyć? Otóż może. Moje klasowe społeczeństwo, klasowe wyzwanie, klasowe nieporozumienie. Sztorm, który właściwie dopiero zaczyna hulać. Powoduje, że migrena potrafi cały dzień rozmyślać o bólu, o sprawach niebotycznych, hipochondrycznych i chociaż nie popadam z tego powodu w apatię, czuję się przytłoczona narastającymi dźwiękami i oślepiającym sztucznym światłem. Wpełzają we mnie, w poukładane życie i toczą nieporozumienia z „ja”. I kiedy już się wydaje, że wsadziłam w ten bałagan dość wysiłku, przypomniałam sobie o nerwicy, umawianiu na telefon, o czynnościach obu rąk. Wymacałam w bocznej kieszeni torby ostatnią tabletkę. Ostatni łyk wody, ostatni numer w szatni, ostatni zamyka drzwi.
© Małgorzata Południak