Co mogę? Powierzchowne, szorstkie, porośnięte. Mech. Mocno wplątany w pożółkłe trawniki. Maszyna Paddy'ego skrupulatnie oddziela pasami koniczynę od źdźbeł. Polemika na temat koszenia intryguje nas mocniej i mocniej, może chodzi jedynie o dotykanie? Kij, piłka, dołek i dół. Skrupulatnie notujemy nie tylko dni, tygodnie, miesiące, biegamy od święta do święta. Paddy strzyże bezustannie. Patrzymy na siebie tak intensywnie, jakbyśmy nigdy tego nie robili, więc na kolację podaję sałatkę, drobno posiekane warzywa. Żeby się przymilał. Proponuje piwo – owce są jego prywatną sprawą. Mój nosorożec też, więc grzecznie dziękuje. Jem sałatkę, on pije piwo. Jestem małomówna, mimo że macham palcami do każdego przechodnia. Moja ręka z jego kosiarką mogłaby być jednością, gdyby nasze opinie były zbieżne ze śladami, jasne i doskonalsze pomiędzy skórą a kurtką.
© Małgorzata Południak