Jeżeli mówimy o doświadczeniu, odmiennych słowach, przekładach z polskiego na angielski, mam świadomość, że mówimy, odmieniając przysiady i rozsiadanie się na sofach, kanapach, fotelach. Odmieniamy się z każdym powrotem, wybuchamy płaczem, histeryzujemy, kiedy zamykam drzwi. Później długo opowiadam o tym, jak nie potrafię, nie chcę, nie mogę. Poniekąd ze strachu, ale o tym już nie wspominam, bo przecież mój wizerunek nie wskazuje na słabości. Z intencji wymieniam jedynie śmiech, którego nauczyłam się w dzieciństwie i którym zawsze pokonywałam trudną drogę, rozdając życzliwość i różne takie pomysły. Lekkie i delikatne. Rozcieńczałyśmy wino wodą, a całe fragmenty rozmów znikały. Słowo po słowie. Nigdy nie przesadzałam z czułością w myśleniu o sobie. To pozwalało mi widzieć jasno. Kto kogo kocha, kto pasuje do kogoś innego. Czy nie? Natomiast, kiedy mówisz mi, że jestem zła, odpowiadam: „Cmoknij się w nos”.
© Małgorzata Południak