Spisuję notatki, łacińskie nazwy, muzyczne formy. Pokonuję spojrzenie Paddy'ego. Gdybym nie dotykała jego zegarka, szybciej oddalilibyśmy się od siebie. Niekorzystne zmiany klimatu, walka z wiatrakami, wodą pitną, rykiem krów. Szukamy równowagi. Wywołuję obrazy, ładują się jak baterie słoneczne. Kiedy pijesz kawę z mlekiem, idę z naszkicowaną kozą i zastanawiam się, jak ją ożywić. Oswoić. Wyobraź sobie ogniwa, biomasę, z której można kształtować stworzenia. Smak świeżo upieczonego chleba, masła, tkane chodniki, pierwszą herbatę z cytryną. Nie mam czasu na pisanie listów. Wiatr zmienia się i roznosi zapach dalej i dalej. Nie rozpoznaję nocnego światła. Przestałam czytać książki pod kołdrą. W porannej mgle czekam na dźwięk dzwonów. Coraz mniej we mnie radości z dziecięcych bajek. Jakby koniec.
© Małgorzata Południak